Dwa dni spędzone w Starych Sadach
w drewnianym domku nad Tałtami,
na stromym brzegu nad przystanią,
do której zbiega się schodami
z kamienia zręcznie złożonymi,
z pochylonymi poręczami.
W dwudniowych rejsach po jeziorach
w ciemno obrany był kierunek.
Przechyły łodzi na fal grzbietach,
ponaciągany takielunek,
wiatr w żaglach i kilwater z piany
najlepsze były na frasunek.
W tawernie białej dwa dni przyjęć
misa pierogów, pstrąg, sandacze.
Uczta ciągnęła się przy szantach,
do rana, budząc śnięte dacze,
naprzeciw rozłożystej wierzby,
która czekając, ciągle płacze.
Rawa Mazowiecka luty 2005