
Mikry szeryf w miasteczku na Dzikim Zachodzie
nie miał większych osiągnięć w życiu i w zawodzie.
W końcu chcąc zaimponować mieszkańcom od zaraz
w saloonie zjadł mięsiwa cztery porcje na raz.
A gdy na koniec wypił whisky trzy butelki,
wszyscy zgodnie stwierdzili – nasz szeryf jest „Wielki”.
Rawa Mazowiecka grudzień 2011